- Zayn.
Olałem to, że ktoś mnie woła. Albo nie do końca zdawałem sobie z tego sprawę. Czułem się jak naćpany. Wszystko się wali, a ja nic nie mogę zrobić. Cały czas o niej myślałem. O tym, że mnie zostawia. Co miałem robić? Jak miałem ją chronić? Przecież ona mnie już kurwa nie chce. Ogarnij się człowieku. Powiedziała, że musi odpocząć. Ja kurwa też. Tylko chciałem odpoczywać z nią.
- Zayn.
- Pierdol się. - warknąłem.
Nie miałem siły z nikim rozmawiać. Jeździłem palcem po krawędzi szklanki. Upiłem kolejny łyk jebanego piwa. Jak wróciłem do domu mój barek był pusty. Ciekawe kto się nim zajął. Miałem na oku kilku podejrzanych. Nie chciało mi się tylko z nimi gadać.
Mocne szarpnięcie nieco mnie ocuciło. Rozejrzałem się. Ktoś mocno pchnął mnie z powrotem na kanapę. Wylądowałem na podłodze. Warknąłem pod nosem, czując, że zraniona noga daje o sobie znać. Co za kurwa jebaniec nie ma uczuć i rzuca mną jak szmacianą lalką?! Podniosłem wzrok. No tak. Vin.
- Wstawaj. - warknął - Idź wziąć prysznic, bo wali od ciebie na kilometr. Jak doprowadzisz się do porządku to pogadamy.
- Nie będę z tobą rozmawiał. - odwarknąłem.
- To się kurwa niczego nie dowiesz.
Wyszedł i zostawił mnie samego. Może gdybym nie pił, szybciej dotarłoby do mnie to co powiedział. Długo musiałem się zastanawiać o co mu chodzi. W końcu wpadłem na dobrą odpowiedź. Roly. Zerwałem się na równe nogi i poszedłem pod prysznic. Zajął mi mniej niż 5 minut. Strzeliłem sobie mocny policzek. Podziałało jak trzeba. Wciągnąłem na siebie czysty dres i zszedłem powoli na dół. Smith siedział w kuchni i pił kawę. Nawet na mnie nie spojrzał kiedy wszedłem. Wyciągnąłem kubek z szafki i wlałem sobie trochę ciepłego napoju. To powinno dać mi jako takiego kopa.
- Co ci powiedziała zanim zachowałeś się jak ostatni chuj?
Co kurwa?!
- A co ty byś kurwa zrobił na moim miejscu?! Było już kurwa dobrze i ona mi mówi, że wyjeżdża! Jak miałem zareagować?! Przytknąć?!
- Tak! - krzyknął - Powinieneś kurwa dziękować Bogu, że ona jeszcze żyje, pierdolony kretynie!
Co?
- Dokładnie to co słyszysz. - warknął na mnie Vin.
Widziałem, że jest wściekły. Wyglądał jakby miał mnie za chwilę rozszarpać. Mimowolnie usiadłem. Dobrze, że trafiłem na krzesło. Gdyby go tam nie było, wylądowałbym na podłodze. Mój zaćmiony jeszcze umysł próbował zrozumieć agresywną postawę Smitha i to co do mnie mówił. Starałem się. Ale cholernie opornie mi szło.
Smith przetarł twarz dłonią. Przeszedł się w tę i z powrotem.
- Słuchaj mnie uważnie, bo ode mnie usłyszysz to tylko raz. - ucichł na chwilę - Najlepiej mi kurwa nie przerywaj. - słyszałem jak jest mu ciężko i narastał we mnie co raz większy strach przed tym, czego nie wiedziałem - Byłem przy niej cały czas. Jak z nią zerwałeś to totalnie się załamała. Chciała się jakoś ogarnąć. Próbowała. I zachorowała. A przynajmniej tak myśleliśmy. Okazało się, że jest w ciąży. Znowu się załamała. Bała się jak sobie poradzi sama z dzieckiem, nie będzie mogła pracować... I nim dobrze zdążyła się nad wszystkim zastanowić w jej życiu pojawił się ten skurwiel. Wracała kurwa od lekarza. Było ciemno. Chciała być sama. Nie pozwoliła nikomu z nią iść, a wszyscy pytaliśmy. To była... kurwa... Martwiłem się o nią. Nie odbierała. Znalazłem ją w mieszkaniu. Siedziała w wannie i płakała. Wszędzie była krew. Zabrałem ją do szpitala. Ten jebany skurwiel skrzywdził ją w najgorszy sposób, rozumiesz? A jej lekarz powiedział, że poroniła. Nie mogła się z tego otrząsnąć. W ogóle. Dwa razy próbowała się zabić, rozumiesz? To był kurwa cud, że ona nadal oddychała. W jakiś sposób... po prostu po spotkaniu z tobą coś w niej pękło. Chce znowu żyć. Podejrzewam, że dla ciebie. Więc kurwa z łaski swojej, nie rób więcej nic tak głupiego!
Miałem w dupie to co powiedział na końcu. Od dłuższego czasu siedziałem tam i płakałem jak dziecko. Ktoś skrzywdził tak bardzo kobietę, którą kochałem, a ja nie mogłem przy niej być. Kurwa... Zostawiłem ją. Była sama z tym gównem. Poczułem dłoń Vina na ramieniu.
- Daj jej kilka dni. Potem do niej pojedź.
- Jak ja mam jej spojrzeć w oczy? - spytałem słabo.
Westchnął.
- Normalnie. Ona już nie liczyła na nic z twojej strony. Jest szczęśliwa, że ci zależy. Powiedziała mi to.
Co to kurwa zmienia? Nawaliłem. Nie było mnie przy niej kiedy powinienem być. A potem zachowywałem się jak jebany skurwiel. Co ona musi teraz myśleć? Co...?
- Zayn! - Vin sprowadził mnie na ziemię - Ona naprawdę cię potrzebuje. Stary pozbieraj się. Rozmawiałem z nią przed samym wyjazdem. Powiedziała, że boi się, że cię straci przez to, że wyjeżdża. Jess też z nią rozmawiała. Z resztą, myślę, że to ona powinna ci to powiedzieć.
W drzwiach pojawiła się dziewczyna. Posłałą mi smutny uśmiech. Dawno się z nią nie widziałem. Nie pamiętam kiedy z kimkolwiek z nich się widziałem. Byłem chujowym kumplem. Nie mogli trafić na gorszego. Miałem dobrych przyjaciół. Najlepszych.
- Cześć Malik. - mruknęła i usiadła na przeciwko mnie - Świetnie wyglądasz.
- Dzięki Jess. - mruknąłem cicho - Przepraszam... Ja... I ciebie Vin. Ja kurwa... - nie mogłem nic powiedzieć.
Dziewczyna mi przerwała.
- Tak Zayn. Ty kurwa, ja Jess. Na tym zostańmy. - przyznam, że uśmiechnąłem się na to co powiedziała. Nie pamiętałem kiedy ostatnio szczerze wykonałem ten gest - A wracając do naszej małej uciekinierki. Rozmawiała ze mną. Nie zakazała mi powiedzieć tego tobie, więc pomyślałam, że dobrze będzie jeśli się dowiesz. Po spotkaniu z tobą... Była roztrzęsiona. Chciała twojej obecności... fizycznej bliskości. Powiedziała, że każdy twój dotyk ją pali. Boi się. Zayn, oddychaj. - chyba musiała zobaczyć moją przerażoną minę. To prawda, zapomniałem o oddychaniu - Reaguje tak na każdego faceta. Nawet gorzej. Paul nie może z nią przebywać w tym samym pomieszczeniu. Toleruje tylko Vina i ciebie. Daj jej trochę czasu. Nich poukłada sobie wszystko w głowie. Ona cię kocha.
Cholera. Ja ją też. Mocno. Na życie. I potrzebuje jej. Jestem cholernie samolubny. Ale taka jest prawda. Bez niej moje życie jest niepełne. Mogliśmy mieć dziecko. Jeszcze możemy mieć dziecko. Chce mieć z nią dziecko. Muszę jej pokazać, że nie musi się mnie bać, że ją kocham i nigdy jej nie skrzywdzę. Tylko kurwa, jak? Zamknąłem na chwilę oczy. Pomyśl Malik. Co ty kurwa obiecałeś jej ojcu? Schrzaniłeś sprawę. Spierdoliłeś. A wszystko przez to, że się w niej zakochałeś. Chyba powinieneś powiedzieć jej prawdę. Ale nie teraz. Niech trochę dojdzie do siebie. Wtedy z nią porozmawiam. Szczerze. Bez żadnych tajemnic. Westchnąłem głęboko.
- Gdzie ona jest? - spytałem, na co Vin i Jess się uśmiechnęli.
- Dokładnie to co słyszysz. - warknął na mnie Vin.
Widziałem, że jest wściekły. Wyglądał jakby miał mnie za chwilę rozszarpać. Mimowolnie usiadłem. Dobrze, że trafiłem na krzesło. Gdyby go tam nie było, wylądowałbym na podłodze. Mój zaćmiony jeszcze umysł próbował zrozumieć agresywną postawę Smitha i to co do mnie mówił. Starałem się. Ale cholernie opornie mi szło.
Smith przetarł twarz dłonią. Przeszedł się w tę i z powrotem.
- Słuchaj mnie uważnie, bo ode mnie usłyszysz to tylko raz. - ucichł na chwilę - Najlepiej mi kurwa nie przerywaj. - słyszałem jak jest mu ciężko i narastał we mnie co raz większy strach przed tym, czego nie wiedziałem - Byłem przy niej cały czas. Jak z nią zerwałeś to totalnie się załamała. Chciała się jakoś ogarnąć. Próbowała. I zachorowała. A przynajmniej tak myśleliśmy. Okazało się, że jest w ciąży. Znowu się załamała. Bała się jak sobie poradzi sama z dzieckiem, nie będzie mogła pracować... I nim dobrze zdążyła się nad wszystkim zastanowić w jej życiu pojawił się ten skurwiel. Wracała kurwa od lekarza. Było ciemno. Chciała być sama. Nie pozwoliła nikomu z nią iść, a wszyscy pytaliśmy. To była... kurwa... Martwiłem się o nią. Nie odbierała. Znalazłem ją w mieszkaniu. Siedziała w wannie i płakała. Wszędzie była krew. Zabrałem ją do szpitala. Ten jebany skurwiel skrzywdził ją w najgorszy sposób, rozumiesz? A jej lekarz powiedział, że poroniła. Nie mogła się z tego otrząsnąć. W ogóle. Dwa razy próbowała się zabić, rozumiesz? To był kurwa cud, że ona nadal oddychała. W jakiś sposób... po prostu po spotkaniu z tobą coś w niej pękło. Chce znowu żyć. Podejrzewam, że dla ciebie. Więc kurwa z łaski swojej, nie rób więcej nic tak głupiego!
Miałem w dupie to co powiedział na końcu. Od dłuższego czasu siedziałem tam i płakałem jak dziecko. Ktoś skrzywdził tak bardzo kobietę, którą kochałem, a ja nie mogłem przy niej być. Kurwa... Zostawiłem ją. Była sama z tym gównem. Poczułem dłoń Vina na ramieniu.
- Daj jej kilka dni. Potem do niej pojedź.
- Jak ja mam jej spojrzeć w oczy? - spytałem słabo.
Westchnął.
- Normalnie. Ona już nie liczyła na nic z twojej strony. Jest szczęśliwa, że ci zależy. Powiedziała mi to.
Co to kurwa zmienia? Nawaliłem. Nie było mnie przy niej kiedy powinienem być. A potem zachowywałem się jak jebany skurwiel. Co ona musi teraz myśleć? Co...?
- Zayn! - Vin sprowadził mnie na ziemię - Ona naprawdę cię potrzebuje. Stary pozbieraj się. Rozmawiałem z nią przed samym wyjazdem. Powiedziała, że boi się, że cię straci przez to, że wyjeżdża. Jess też z nią rozmawiała. Z resztą, myślę, że to ona powinna ci to powiedzieć.
W drzwiach pojawiła się dziewczyna. Posłałą mi smutny uśmiech. Dawno się z nią nie widziałem. Nie pamiętam kiedy z kimkolwiek z nich się widziałem. Byłem chujowym kumplem. Nie mogli trafić na gorszego. Miałem dobrych przyjaciół. Najlepszych.
- Cześć Malik. - mruknęła i usiadła na przeciwko mnie - Świetnie wyglądasz.
- Dzięki Jess. - mruknąłem cicho - Przepraszam... Ja... I ciebie Vin. Ja kurwa... - nie mogłem nic powiedzieć.
Dziewczyna mi przerwała.
- Tak Zayn. Ty kurwa, ja Jess. Na tym zostańmy. - przyznam, że uśmiechnąłem się na to co powiedziała. Nie pamiętałem kiedy ostatnio szczerze wykonałem ten gest - A wracając do naszej małej uciekinierki. Rozmawiała ze mną. Nie zakazała mi powiedzieć tego tobie, więc pomyślałam, że dobrze będzie jeśli się dowiesz. Po spotkaniu z tobą... Była roztrzęsiona. Chciała twojej obecności... fizycznej bliskości. Powiedziała, że każdy twój dotyk ją pali. Boi się. Zayn, oddychaj. - chyba musiała zobaczyć moją przerażoną minę. To prawda, zapomniałem o oddychaniu - Reaguje tak na każdego faceta. Nawet gorzej. Paul nie może z nią przebywać w tym samym pomieszczeniu. Toleruje tylko Vina i ciebie. Daj jej trochę czasu. Nich poukłada sobie wszystko w głowie. Ona cię kocha.
Cholera. Ja ją też. Mocno. Na życie. I potrzebuje jej. Jestem cholernie samolubny. Ale taka jest prawda. Bez niej moje życie jest niepełne. Mogliśmy mieć dziecko. Jeszcze możemy mieć dziecko. Chce mieć z nią dziecko. Muszę jej pokazać, że nie musi się mnie bać, że ją kocham i nigdy jej nie skrzywdzę. Tylko kurwa, jak? Zamknąłem na chwilę oczy. Pomyśl Malik. Co ty kurwa obiecałeś jej ojcu? Schrzaniłeś sprawę. Spierdoliłeś. A wszystko przez to, że się w niej zakochałeś. Chyba powinieneś powiedzieć jej prawdę. Ale nie teraz. Niech trochę dojdzie do siebie. Wtedy z nią porozmawiam. Szczerze. Bez żadnych tajemnic. Westchnąłem głęboko.
- Gdzie ona jest? - spytałem, na co Vin i Jess się uśmiechnęli.
* * *
Próbowałem przygotować się na to wszystko psychicznie, przemyśleć jak to wszystko rozegram, co zrobię. Nie miałem zamiaru pojechać i powiedzieć: o to jestem. Co jej po tym, że kurwa jestem?! Wcześniej też byłem... Chciałem, żeby czuła moją obecność, ale żeby się nie bała. Jeśli przeraża ją kontakt fizyczny to powinienem to rozwiązać inaczej. W głowie tworzył mi się plan kiedy siedziałem w samolocie. Patrzyłem przez okno jak świat staje się mniejszy, aż wyrównaliśmy lot na 10 kilometrach powyżej ziemi. W ręku miałem długopis a na kolanach zeszyt. Wiedziałem, że to jedyny sposób, żeby poradzić sobie z emocjami. To jak mój publiczny pamiętnik. Piszę o swoich uczuciach i wszyscy się o tym dowiedzą, bo to będzie moja kolejna piosenka. Ale to jest mój sposób na życie.
_________________________________________________________________________
Cześć wszystkim, jeśli ktoś jeszcze tu jest :)
Wiem, że miałam bardzo długo przerwę, ale szkoła dała mi nieźle w kość. Ostatnio nie miałam nawet wolnej chwili, cały czas musiałam się na coś uczyć. Dzisiaj miałam pierwszy dzień od dawna, w którym mogłam nic nie robić i było wspaniale :D pomyślałam, że z tej okazji wrócę i to już na stałe. Więc rozdział przynajmniej raz w miesiącu powinien się pojawić :D mam nadzieję, że jako, że zbliża się koniec roku szkolnego, dam radę pisać częściej :)
To tyle ode mnie ;) do następnego!
Jej nareszcie rozdział! Cudowny. Myślałam że zrezugnowałaś a tu taka niespodzianka! ❤️
OdpowiedzUsuńKiedy next?
OdpowiedzUsuń