czwartek, 8 lutego 2018

29. Nie mogę ci tego powiedzieć

Vin nie zabrał Roly do domu tak jak sugerowałem. Zaczął z nią rozmawiać u mnie, co więcej przy mnie. Siedziałem na fotelu oddalonym nieco od łóżka. Jak miałem się zachowywać? Co robić? Bałem się, że jakkolwiek nie drgnę, ona będzie przerażona i znów wpadnie w histerię.
- Roly, co się stało? - spytał Vin, bardzo spokojnie, trzymając ją za rękę.
- On powiedział, że mnie kocha. - mruknęła - Ja... On nie może. - zaczęła znów płakać - On chce mnie dotknąć. To boli. - zaczęła głośniej szlochać.
Kevin mocno ją do siebie przytulił. Znów coś mnie zakuło w piersi. Zacisnąłem dłonie w pięści. To cholerna zazdrość. Chciałem móc być przy niej. Ale pieprzony los mi na to nie pozwalał! Spojrzałem na Vina.
- Roly... Powiedzi mu. - zwrócił się do dziewczyny, zaczęła panicznie kręcić głową - On i tak się dowie, rozumiesz? Ja mu powiem. Myślę, że lepiej jeśli ty to zrobisz.
- Nie. - zaprzeczyła, na co Kevin odwrócił się w moją stronę. Roly mocno złapała go za rękę - Nie rób tego. Błagam. Nie musi wiedzieć.
- Musi Roly. - pogłaskał ją delikatnie po policzku - On cię kocha. On chce z tobą nowego startu. A ty chcesz?
Cisza. Boląca, głucha cisza. Jak miałem ją odebrać? Bo odebrałem jako przeczenie. Nie chciałem dłużej tego słuchać. Gwałtownie się podniosłem i wyszedłem. Zbiegłem po schodach i zacząłem się ubierać. Naciągnąłem buty na stopy i sięgnąłem po kurtkę.
- Zayn! Zayn! - słyszałem jej głos, ale nie miałem zamiaru niczego więcej wysłuchiwać ze zrozumieniem.
Złapałem za klamkę.
- Straciłam je. Nasze dziecko. - szepnęła cicho.
Odwróciłem się. Klęczała pod schodami ze spuszczoną głową. Płakała. Znów. A ja nie rozumiałem tego, co do mnie powiedziała. Była w ciąży? Ze mną? Nosiła w sobie nasze dziecko? I je straciła? Jak to? Przeze mnie? Przez to co zrobiłem i jak się zachowałem? Jeśli tak, to nigdy sobie tego nie wybaczę. Nie podaruję sobie, jeśli to wszystko okaże się moją wina.
- Przeze mnie? - spytałem podchodząc.
Zaprzeczyła ruchem głowy. Nadal płakała.
- To moja wina. - szepnęła i zaczęła szlochać.
To nie mogła być jej wina. Nie usunęła by dziecka, nie skrzywdziłaby go. Doskonale o tym wiedziałem. Powoli klęknąłem przed nią. Objęła mnie ramionami. Odetchnąłem cicho. Raz się żyje. Musiałem teraz zaryzykować. Wziąłem ją delikatnie na ręce.
- Co robisz? - spytała przestraszona.
- Położę cię do łóżka. Powinnaś odpocząć. Nie martw się. Zejdę na dół. Porozmawiamy jak wstaniesz.
Przyjęła to ciszą. Kiedy wszedłem, spojrzenie Kevina natychmiast wylądowało na nas. Był zdenerwowany, ale nic nie zrobił. Pozwolił mi działać. Ułożyłem dziewczynę na moim łóżku i przykryłem ją kołdrą. Starałam się jej nie dotknąć. Wolałem unikać kontaktu z jej ciałem. Choć było to cholernie trudne. Chciałem by było jak dawniej. Żebym mógł ją dotknąć i pocałować. Już miałem wychodzić, ale zatrzymał mnie jej głos.
- Możesz... Możesz zostać? - spytała słabo - Proszę. - jej głos drżał, a w jej oczach znów widziałem łzy.
Jak bardzo musiała cierpieć kiedy się dowiedziała. Najpierw ja ją zostawiłem, a potem jeszcze to... Strzeliłem sobie mentalny policzek. Musiałem jakoś się trzymać. Dla niej.
- Jasne. - odparłem spokojnie - Zajmę fotel.
- Nie... - spojrzałem na nią. Skuliła się bardziej - Łóżko jest duże... - wzdrygnęła się.
- Nie zmuszaj się Roly. - zganiłem ją lekko.
- Nie zmuszam. Ja tylko...
- Hej... - spojrzała na mnie - Nie zostawię cię, rozumiesz? Będę obok. Zawsze.
Oczy jej się zaświeciły jak małemu dziecku, które dostało wymarzoną zabawkę. Ten jeden mały sygnał sprawił, że urosła we mnie nadzieja. Byliśmy o krok do przodu. Powiedziała mi prawdę. Czułem, że nie całą, ale coś już wiedziałem. Miałem odpowiedź, dlaczego wylądowała w szpitalu. Tylko dlaczego straciła nasze dziecko? Nie teraz Malik! To temat na inny dzień.
Przesunąłem fotel trochę do przodu, ale nie zbyt blisko Roly. Wolałem pozostać nadal w bezpiecznej odległości. To i tak było bliżej niż gdy widziałem ją tylko jak wracała do mieszkania z Vinem. Właśnie. Kiedy już się usadowiłem i owinąłem kocem, spojrzałem na Kevina. Stał oniemiały i lustrował nas spojrzeniem. Po chwili potrząsnął głową, jakby wybudził się z transu.
- Zostawię was. - mruknął z lekkim uśmiechem - W razie czego dzwoń.
I wyszedł. Jego reakcja również dała mi do zrozumienia, że jestem co raz bliżej. Odetchnąłem. Próbowałem znaleźć jakąś wygodną pozycję, ale było to naprawdę trudne. W końcu przestałem się kręcić i oparłem głowę na ręce.
- Zayn?
Uchyliłem powieki. Roly wpatrywała się we mnie, leżąc skulona. Mieściła się prawie cała na mojej poduszce. Dłoń schowała pod policzek. Wyglądała jak ona. Trochę zmęczona, ale nadal ona. Uśmiechnąłem się lekko. Nie mogłem tego pohamować. Była obok.
- Hm...? - mruknąłem tylko.
- Opowiesz mi bajkę?
Zaskoczyła mnie. Chciała bajkę? Hm... Nie byłem w tym najlepszy. Młodsza siostra zawsze mówiła, że fatalnie opowiadam bajki. Poprawiłem się lekko w fotelu. Co by tu wybrać? Moja mama zawsze opowiadała świetne bajki. Miały to coś. Dzięki temu zawsze widziałem dokładnie to o czym opowiadała mama. Uśmiechnąłem się lekko. Więc może sam coś wymyślę?
- Więc dawno, dawno temu, za długim oceanem, żyła sobie rudowłosa piękność, - uśmiechnęła się delikatnie - która na świat patrzyła przez małe pudełko robiące zdjęcia. Żyło jej się dobrze, miała wielu przyjaciół, i pewnego dnia poznała nadętego ogra z niezłym głosem, który nie chciał jej dać spokoju. Przez to, jak bardzo się nienawidzili szybko tak samo mocno się pokochali. Okazało się, że ogr jest pięknym księciem, który tak naprawdę chciał chronić dziewczynę z pudełkiem. Jednak jest totalnym kretynem i skończył na samym dole łańcucha pokarmowego spożywając ścieki procentowe. Dziewczyna za to starała się żyć swoim życiem, ale ich drogi ciągle się krzyżowały. Okazało się, że mają wspólnego wroga, którym jest zły los i postanowili go pokonać. Przechytrzyli go, otaczając się ludźmi, którzy ich kochali. Sobie nawzajem podarowali zaufanie i swoje serca i nic nie było w stanie ich rozdzielić.
- A jak wyglądała ich przyszłość? - spytała mnie sennie.
- Zamieszkali razem we wspólnie wybranym miejscu, mieli dzieci i psa. I byli szczęśliwi.
Na jej twarzy pojawił się smutek. Spojrzała mi w oczy.
- A co jeśli ona już nie może mieć dzieci? - wyszeptała bardzo cicho.
- A powiedział jej to lekarz? - odpowiedziałem pytaniem na pytanie.
Zupełnie nie martwiło mnie to co powiedziała. Jeśli nie będziemy mogli mieć dziecka, to możemy je adoptować. Będziemy kochać je tak samo, wiedziałem o tym. A moja miłość do niej nigdy nie zmaleje. Może myślała, że ją przez to porzucę, ale nie miałem zamiaru. Z żadną inną kobietą nie będę szczęśliwy.
- Nie w prost. - odparła - Nie jestem pewna. - dodała - Boję się tego.
To był odruch. Wstałem i okryłem ją jeszcze kocem. Uklęknąłem przed nią i odgarnąłem jej kosmyk włosów z twarzy. Zamknęła na chwilę oczy i skupiła się na równomiernym oddechu. Powoli zabrałem rękę. Takie drobne gesty sprawiały mi radość. Miałem nadzieję, że ona również starała się nimi cieszyć.
- To nie ważne. - szepnąłem - Będę przy tobie, bo bardzo mi na tobie zależy. A jeśli lekarz nie był pewny, to jeszcze nic nie jest przesądzone. Nie martw się tym teraz. Spróbuj odpocząć.
Kiwnęła głowa na zgodę. Przymknęła powieki, więc podniosłem się i wróciłem na mój fotel. Czułem, że długo nie zapomnę tej nocy. Jutro pewnie będzie bolało mnie całe ciało. Ale ona jest tego warta.
- Zayn? - zerknąłem na Roly. Wpatrywała się we mnie swoimi brązowymi oczami - Dziękuję.
Posłałem jej lekki uśmiech. Czułem ciepło w środku. Bo wiedziałem, że w jakiś sposób jej pomogłem. Może niewielki, ale niewiele to więcej niż nic.

* * *

Wpadłem w panikę. Kiedy tylko otworzyłem oczy czułem, że coś jest nie tak. Roly nie było w łóżku. Czułem, że stało się coś złego. Miałem nadzieję, że się mylę. Nawet się nie przebrałem. Tak jak się obudziłem zbiegłem na dół po schodach, omal z nich nie spadając, przez bolącą nogę. Do moich nozdrzy dotarł smakowity zapach co trochę zbiło mnie z tropu. Powoli wszedłem do kuchni. Roly lekko podrygiwała do muzyki. W ręku trzymała drewnianą łopatkę. Co dziwne na sobie miała moją koszulkę. TYLKO KOSZULKĘ. Pewnie nie zdawała sobie sprawy jakie będę cierpiał przez to katusze. 
- Cześć. - mruknąłem opierając się ramieniem o framugę drzwi.
Wolałem dać jej znać o mojej obecności, żeby się nie wystraszyła. Odwróciła się do mnie z lekki uśmiechem.
- Hej. Zrobiłam śniadanie. Za chwilę będzie gotowe. Zdążysz wziąć szybki prysznic. Mam nadzieję, że nie gniewasz się, że wzięłam twoją koszulkę. - przegryzła wargę.
Kurwa. Nie wiedziałem jak mam się zachować. Chciałem podejść i ją pocałować. Mocno przytulić i posadzić sobie na kolanach. Wstrzymaj się Malik, bo jeszcze to zrobisz. Westchnąłem cicho. 
- Nie, nie gniewam się. - mruknąłem i przysiadłem na krześle.
- Wszy... wszystko w porządku? - zbliżyła się dwa kroki.
Zdawałem sobie sprawę jak to musi żałośnie wyglądać. Nie miałem już ochoty udawać. Nie miałem też na to siły. Mogłem jej chyba powiedzieć o tym co czułem. Nie chciałem dodawać jej kolejnych zmartwień. Po prostu... Czułem się jak śmieć.
- Brakuje mi ciebie. - rzuciłem cicho i spojrzałem na nią.
Zamurowało ją. Albo miałem takie wrażenie. Stała tam i patrzyła na mnie szklistymi oczami. Proszę, tylko nie płacz. Odłożyła łopatkę i cicho westchnęła. Podeszła do mnie na trzęsących się nogach. Bardzo powoli uniosła dłoń i pogłaskała mój zarośnięty policzek. Zamknąłem oczy. Tego potrzebowałem. Jej ciepła. Obecności. Dotyku.
- Mi ciebie też. - szepnęła - Ale nie potrafię Zayn. Przepraszam. - głos jej się załamał.
Zatrzymałem jej dłoń, na swojej twarzy, kładąc na nią swoją. Delikatnie ją przesunąłem i ucałowałem jej wnętrze. Zatrzęsła się. Złapałem lekko jej rękę i potarłem knykcie. Zerknąłem na nią. Oddychała z lekkim trudem.
- Nie przepraszaj. - szepnąłem - Po prostu postarajmy się popracować na tym. Powoli, bez pośpiechu.
Kiwnęła głową na tak, ale nie odezwała się. Posłała mi za to lekki uśmiech i to wynagrodziło mi wszystko. Puściłem jej dłoń. Nie odetchnęła z ulgą. Przeciwnie. Zawahała się. Czułem, że to jest dobry znak. Znak, że jej mnie brakuje i chce coś zmienić. 
Powoli podniosłem się i zakomunikowałem, że idę wziąć prysznic. Potem wróciłem do kuchni. Roly siedziała wpatrzona w okno. Nałożyła nam już posiłek na talerze. Zerknęła w moją stronę.
- Chyba powinnam wrócić do domu. - mruknęła grzebiąc widelcem w talerzu.
- Możesz u mnie zostać. - odparłem od razu.
Znów rzuciła mi krótkie spojrzenie.
- To nie jest powoli i bez pośpiechu. - mruknęła, a mnie zamurowało.
Za chwilę wybuchnę. Uspokój się. Musisz być przy niej opanowany.
- Nie jest. - zgodziłem się - Ale uważam, że bez sensu jest to, żeby Vin codziennie cię sprawdzał w twoim mieszkaniu i żebyś była tam sama. Mój dom jest duży, nie musimy dzielić jednej sypialni. W ogóle możemy ograniczyć nasz kontakt w dzień...
- Nie o to mi chodzi... - przerwała mi. Więc o co? Jestem tylko facetem...
Westchnęła, a ja opadłem na krzesło. Czekałem aż się odezwie. Chyba na darmo.
- Nie wiesz wszystkiego. - zaczęła cicho - Nie mogę ci tego powiedzieć. - po jej policzku zleciała łza - Nie umiem. - pociągnęła nosem i spojrzała mi w oczy - Wyjeżdżam. A Vin... - nie dałem jej dokończyć.
Zerwałem się na proste nogi. To był impuls. Gotowało się we mnie. I już nie umiałem wytrzymać.
- Znowu uciekasz? - uniosłem się - Znowu próbujesz tak poradzić sobie z problemami?
- Zayn, ja... - znów jej przerwałem.
- Zostawiasz mnie. Nie potrafię żyć bez ciebie, rozumiesz?!
Zwiesiła głowę. Powoli się podniosła. Miałem ochotę nią potrząsnąć i wybić jej ten głupi pomysł z głowy.
- Czy ci się to podoba czy nie... Wyjeżdżam. Harry odstąpił mi swój domek letniskowy. Odpocznę. Poukładam sobie w głowię to co powinnam. A resztę dowiesz się od Vina. Powie ci wszystko.
- Nie chcę rozmawiać z Vinem! - podszedłem do niej gwałtownie, na co chciała się cofnąć, ale nie miała gdzie - Chcę ciebie.
Jej ciało przeszedł mocny wstrząs.
- Odsuń się. - poprosiła słabo - Zayn... proszę...
Warknąłem pod nosem i wyszedłem. Napisałem Vinowi, że zostawiłem ją samą. Nie miałem na to siły. Było wcześnie. Ale teraz potrzebowałem alkoholu. I to dużo.




















_______________________________________________________________
Dawno mnie nie było, więc na powrót taki króciutki rozdział :) Doszłam do wniosku, że jeśli rozdział pojawi się raz na miesiąc to będzie dobrze, niestety częściej nie jestem w stanie nic stworzyć. 
Co myślicie o zachowaniu i Roly i Zayna?
Sama nie wiem co myśleć, to wszystko wyszło tak spontanicznie...
Do następnego! :)

3 komentarze:

  1. Dużo sie dzieje! Myślałam że już będzie ok. A tu prosze. Co ta Roly ukrywa? Do następnego! ❤️

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedy nowy rozdział?

    OdpowiedzUsuń

Proszę zostaw po sobie ślad ;)