Było już jasno. Mimowolnie uśmiechnęłam się na wspomnienie wczorajszej nocy. Zayn do mnie przyszedł i... Rozejrzałam się. Teraz go nie było. Sypialnia była pusta. Leżałam sama w moim, wydawało mi się teraz, ogromnym łóżku. Och, jak mogłaś być taka głupia Roly?! Jak?! Podciągnęłam kolana do klatki piersiowej i oparłam o nie głowę. Czułam się paskudnie. Pozwoliłam mu na to, chciałam tego, a on... po prostu mnie zostawił. Samą. Po wspólnie spędzonej nocy. Dlaczego?!
Poczułam ciepłe objęcia. Natychmiast podniosłam głowę. Wytatuowany tors. Znałam te wzory na pamięć. Nie zostawił mnie? Jego dłonie delikatnie otarły moje poliki. Nawet nie wiedziałam, że zleciały po nich łzy. Spojrzałam na jego twarz. Miał zaciśnięte usta i ściągnął brwi. Wyglądał na zamyślonego. Dlaczego? Niepewnie oplotłam go rękami. Oparłam głowę na jego ciepłej piersi i wsłuchałam się w rytm jego serca.
- Żałujesz. - mruknął cicho i jakoś tak... sucho.
Natychmiast spojrzałam mu w oczy. Dlaczego tak pomyślał? Bo płakałam kiedy przyszedł? Bo wyglądałam jak jedno wielkie nieszczęście? Wyjaśnij mu to Roly! To nie tak ma być.
- Nie. - położyłam dłonie na jego zarośniętych policzkach i delikatnie je potarłam - Nie. Cholera. Dlaczego tak pomyślałeś? Ja po prostu... bałam się, że poszedłeś. - szepnęłam cicho.
- Jestem dupkiem. - mruknął - Ale nie aż takim. - pocałował mnie czule w czoło - Nie zostawiłbym cię samej.
Jego duża dłoń delikatnie muskała moje nagie ramię. Mocniej się w niego wtuliłam. Nie wierzyłam do końca w to co się stało. Ja i Zayn... Jak to się stało?! Poczułam jak jego nos sunie po mojej szyi. Uśmiechnęłam się lekko. Moja dłoń wylądowała na jego piersi. Był w samych spodniach, co nieszczególnie mi przeszkadzało. Jego usta złożyły delikatny pocałunek na mojej wrażliwej skórze. Przeszedł mnie dreszcz. Mocniej owinęłam się kołdrą. Tym razem to on się uśmiechnął.
- Musisz coś wiedzieć. - zaczął cicho - Powinnaś to wiedzieć, zanim to zrobiliśmy, w ogóle zanim jakkolwiek emocjonalnie się ze mną związałaś.
Spojrzałam na niego ze zmarszczonymi brwiami. Brzmiało to cholernie poważnie, ale gdzieś w środku czułam, że Zayn potrzebuje tylko mojego wsparcia. Od wczoraj wiele się zmieniło. No na przykład to, że teraz częściej był Zaynem niż Malikiem, a to spory postęp. Pogłaskałam go po policzku. Zamknął oczy i przez chwilę wtulił twarz w moją dłoń. Pocałował jej wewnętrzną stronę. Chciałam mu pomóc, nie ważne o co chodziło. Czułam, że mnie potrzebuje. Może jednak jesteśmy bardziej podobni niż mi się wydaje?
- Ja... mam problemy z agresją. - niepewnie na mnie spojrzał - To pewnie już wywnioskowałaś. Ale... nie zrezygnowałaś ze mnie i... cholera. - pocałowałam go w szyję. Chciałam, żeby się uspokoił. Muskałam opuszkami palców jego tors - To nie wzięło się z powietrza. Tak samo to, że mam częste zmiany nastrojów. Kurwa... - zwiesił głowę.
Objęłam jego twarz i złożyłam na jego ustach delikatny pocałunek. Chciałam, żeby czuł, że tu jestem. Pierwszy raz nie uciekł. Pierwszy raz chciał mi wszystko wyjaśnić. Chciałam, żeby wiedział, że to doceniam. Widziałam ile go kosztuje ta rozmowa. Bolało go to.
- Nie musisz mówić mi tego dzisiaj. - szepnęłam łagodnie.
- Chcę. - odchrząknął - Nie miałem łatwego życia. Nie przelewało nam się. Jestem cholernie zżyty z moją rodziną - jego głos lekko się łamał - i pierwsze trasy, które miałem wraz z zespołem były dla mnie koszmarem. Nie mogłem spać, nie jadłem. Popadłem w anoreksję. Pewnie o tym wiesz. Paliłem też trawę. Czasem nadal lubię, ale nie o tym chciałem... Roly, ja kurwa, czasem się gubię i nie widzę tego co powinienem. To cholernie kurwa boli. Kiedy nie wiem do kogo otworzyć gębę, bo nie wiem komu kurwa mogę zaufać, szczególnie po tym kiedy odszedłem od chłopaków. - spojrzał mi w oczy. W jego widziałam łzy - Pomóż mi.
O... Nie czas na to. Nie myśl. Działaj! Pocałowałam go. Delikatnie. Muskałam jego wargi. Chciałam, żeby czuł to co ja. Kochałam go. Cholera, przyznałaś się do tego! A jak mogłabym tego nie zrobić po tym co mi powiedział? Czułam coś do niego. I byłam pewna, że to miłość, choć tak naprawdę to uczucie nie miało się kiedy dobrze rozwinąć.
- Byłam, jestem i będę. - szepnęłam - Jesteś cholernie popierdolony Zayn. To zupełnie jak ja, wiesz? - spojrzał mi w oczy. Uśmiechnęłam się tylko smutno - Trafiałam na samych fałszywych ludzi w życiu. Nie znam ojca. Mam ojczyma i przyrodniego brata. Jego dziadkowie mnie nienawidzą. On zresztą też. Byli przyjaciele wpędzili mnie w depresję. A były chłopak do szpitala... Przepraszam jeśli nie będę potrafiła ci czasem zaufać, ale ja... walczę, naprawdę...
Zamknął mi usta pocałunkiem. Poczułam materac pod plecami. Jedna dłoń Mulata delikatnie muskała moją talię. Po raz ostatni musnął moje usta. Oparł swoje czoło o moje.
- Skoro oboje mamy popierdoloną przeszłość to zadbajmy o przyszłość.
- Wspólną? - to samo uleciało mi z ust.
Uśmiechnął się szeroko i skradł mi czułego całusa.
- Wspólną.
Zamknął mi usta pocałunkiem. Poczułam materac pod plecami. Jedna dłoń Mulata delikatnie muskała moją talię. Po raz ostatni musnął moje usta. Oparł swoje czoło o moje.
- Skoro oboje mamy popierdoloną przeszłość to zadbajmy o przyszłość.
- Wspólną? - to samo uleciało mi z ust.
Uśmiechnął się szeroko i skradł mi czułego całusa.
- Wspólną.
* * *
Popołudnie spędzałam z Vinem. Zayn poprosił mnie był nie pytała o to dlaczego odizolowali mnie na te dwa tygodnie. Nie wyjaśnił mi niczego, ale obiecał, że o tym porozmawiamy. Wierzyłam mu. Musiałam ufać temu facetowi. Chciałam, żeby między nami coś było i pieprzyć to co myślałam wcześniej. W dupie mam to co kiedyś dawno temu (zaledwie dwa tygodnie temu) myślałam. Liczyło się teraz. A teraz chciałam walczyć o Zayna Malika - faceta, który zawrócił mi w głowie, wydaje się, że na dobre. On miał w sobie coś, co pozwoliło mi na bliższy kontakt. Pozwoliło mi zaufać mu. Wiedziałam, że siedzę teraz na bombie. Jeśli Zayn mnie zrani to się już nie pozbieram. Ale czułam, że to co sobie powiedzieliśmy znaczyło zdecydowanie więcej niż wygląda na pierwszy rzut oka. W końcu to nie były byle jakie historyjki. Chodziło o to, co sprawiło, że jesteśmy tym kim jesteśmy.
Otworzyłam drzwi, kiedy usłyszałam pukanie. Vin stał z niepewnością wypisaną na twarzy. Chyba sam nie wiedział, czy ma wejść czy powinien tylko przeprosić i odejść. Złapałam jego dłoń i posłałam mu delikatny uśmiech. Chciałam o tym zapomnieć. Wolałam nacieszyć się jego towarzystwem, zamiast rozpamiętywać to o czym tak naprawdę nie miałam pojęcia. Przytuliłam mocno mojego przyjaciela.
- Cieszę się, że spędzimy razem w końcu trochę czasu. - mruknęłam.
- Ja też Roly. - odparł odwzajemniając mój uścisk - Brakowało mi ciebie.
Odetchnęłam z uśmiechem. Moje serce trochę doszło do siebie. Znaczy, miało się w idealnym nastroju. Zayn je posklejał, a teraz Vin napełniał je radością. Czego chcieć więcej?
Wspólnie ze Smithem przyrządziliśmy coś do jedzenie. Mieliśmy spędzić czas przy obróbce zdjęć. Obiecałam, że pomogę. A potem chcieliśmy obejrzeć jakiś tandetny film i pośmiać się trochę z idiotów na ekranie.
Zasiadłam wygodnie na mojej kanapie. Poczułam, że na moje policzki wstępuje rumieniec na wspomnienie wczorajszego wieczora. Lekko tylko potarłam twarz i przywołałam uśmiech na usta, kiedy Vin pojawił się koło mnie. Wziął laptopa na kolana. Wtedy zawibrował mój telefon. Zmarszczyłam tylko brwi i zerknęłam.
Zayn:
Mogę wpaść?
Ja:
Jasne. Uprzedzę tylko, siedzę z Vinem
Zayn:
Co on u ciebie do cholery robi?!
Mimowolnie się uśmiechnęłam.
Zayn:
Co, on nie ma co robić?!
Ja:
Pracujemy
Zayn:
Właśnie widzę jak pracujesz :D
Ja:
Może szłoby mi lepiej gdyby ktoś mnie nie rozpraszał
Zayn:
Kto taki?
Za chwilę będę pod drzwiami
Pokręciłam tylko głową z rozbawieniem. Podniosłam się i przyniosłam trzecią szklankę z kuchni i sok pomarańczowy. Wlałam go sobie trochę do szklanki. Czułam baczny wzrok Vina. Zerknęłam na niego.
- Z kim tak pisałaś? - spytał, niby od niechcenia.
Doskonale wiedziałam, że chce wiedzieć i będzie wręcz w niebo wzięty jak zobaczy mnie i Malika razem. Co to to nie. Nie dam mu tej satysfakcji. Jeszcze nie teraz.
- Zaraz się przekonasz. - jak na zawołanie drzwi się otworzyły.
Jasne, czujcie się wszyscy jak u siebie. Wywróciłam oczami. Po chwili zobaczyłam przed sobą wysoką sylwetkę Zayna. Patrzył na mnie z góry z lekkim uśmiechem.
- Co? - spytałam w końcu.
- Nic. Przyniosłem ci babeczkę, grubasie. - puścił mi oczko.
- Że kurwa co?! - krzyknęłam wstając - Grubasie?! Ja?!
Był rozbawiony, ale tak szczerze to mi nie było do śmiechu. Halo mówi mi coś takiego po wspólnej nocy?! Niby żartem?! Ja mu dam takie kurwa żarty! Poprawiłam mój prawy sierpowy od ostatniego razu. Strzeż się kurwa Zayn, bo nie ręczę za siebie w tym momencie!
- Nie przeklinaj. - mruknął tylko i cmoknął mnie w nos. Tak najzwyczajniej w świecie - Żartowałem. Przecież wiesz. - szepnął mi do ucha, muskając je ustami.
Złapał mnie za rękę i delikatnie ją ścisnął.
- Czy ja o czymś nie wiem? - spytał Vin patrząc na nas z uniesionymi brwiami.
Rozwalił się na kanapie jakby był u siebie. I zero wsparcia dla mnie tak? Żadnego... nic?! No naprawdę. Tylko się cieszyć, że mam takiego przyjaciela... Ugh...
- Rozwal się kurwa bardziej! - mruknęłam - Mogłeś mi chociaż pomóc.
- Roly, przecież ja też widzę tą oponkę u ciebie. - mruknął z cwanym uśmieszkiem.
- Oponkę?! Ja ci kurwa dam oponkę!
Rzuciłam się na niego. Na pewno zabolało go gdy upadłam, bo chyba PRZYPADKIEM wbiłam mu łokieć w brzuch. Nawet jęknął więc musiał to poczuć. Okładałam go pięściami jak popadło. A on się tylko śmiał. No co, kretyn. Przestałam dopiero gdy coś mocno pociągnęło mnie w tył. Próbowałam się wyrwać ale na marne. Vin śmiał się tak bardzo, że zleciał z kanapy, uderzając łokciem o stolik. Jęknął z bólu.
- To się nazywa karma. - warknęłam.
- Wiedziałem, że to nie jest najlepszy pomysł, żebyście się spotkali. - mruknął Zayn.
- To przez ciebie. - fuknęłam tylko i wyrwałam się z jego ciepłych ramion.
Usiadłam na kanapie, podciągając nogi do klarki piersiowej i obejmując je ramionami. Malik usiadł obok mnie. A Smith nadal leżał na podłodze. Zayn tylko się uśmiechał. Odwróciłam wzrok. Nawet nie wiem czy było mi smutno.
- I wszystko przez jedną małą babecz... - nie dałam mu dokończyć.
- Nie jestem gruba.
Zaczął się śmiać. Mocno objął mnie ramionami i posadził na swoich kolanach. Pocałował mnie czule w czoło. Wtuliłam się w jego gorący tors. Jak on to robi, że wytwarza zawsze tyle ciepła? Uwielbiałam się do niego przytulać. Czułam się taka bezpieczna.
- Nie. Jesteś idealna. - pocałował mój polik - Właśnie tak myślę Roly. Jesteś idealna.
Czułam jak palą mnie poliki. Zasłoniłam je włosami. Malik znów się cicho zaśmiał. Założył mi je za ucho i pogładził mój policzek. Przytuliłam się do niego jeszcze mocniej, opierając głowę na jego piersi. Przymknęłam oczy. Było mi tak dobrze. Uśmiechnęłam się lekko. Mogłam tak zostać już na zawsze. Jego dłoń delikatnie gładziła mój kark. Przeszły mnie ciarki. Mruknęłam cicho z zadowolenia.
- No proszę. - usłyszałam rozbawionego Vina - Ujarzmiłeś bestię Zayn.
Posłałam tylko groźne spojrzenie przyjacielowi, ale nie ruszyłam się z miejsca. Było zdecydowanie zbyt wygodnie. Smith usiadł koło nas i ponownie rozwalił się na pół kanapy. Ten Vin. Król wszystkich królów... Szef wszystkich szefów. I tak go kochasz Roly. No pewnie, że tak. To mój najlepszy na świecie przyjaciel. Człowiek, który pozbierał mnie do kupy kiedy byłam w totalnej rozsypce. Wiem, że mogę mu powiedzieć o wszystkim, a on wysłucha mnie i pocieszy. Taki był Vin.
- Dzisiaj była wyjątkowa grzeczna. Żebyś widział ją wcześniej. - mruknął Malik, a ja natychmiast uderzyłam go w ramię.
Doskonale wiedziałam, że nawiązuje do naszej wspólnej nocy. Cholera! Czułam, że palą mnie poliki. Zayn tylko się zaśmiał i pocałował mnie w czoło.
- Wiedziałem, że tak będzie. - mruknął zadowolony Kevin - Myślałem jednak, że trochę miej czasu wam to zajmie.
- Co? - spytałam ze zmarszczonymi brwiami.
- Trafienie do łóżka. - wyszczerzył zęby.
- Vin! - jęknęłam niezadowolona z tego co usłyszałam i zakryłam twarz dłońmi - I my się przyjaźnimy?!
Usłyszałam śmiechy chłopaków. Kevin tylko cmoknął mój policzek, którego nie zdołałam zasłonić.
- Za to mnie kochasz Roly.
No tak. Właśnie za to cię kocham. Za to, że jesteś sobą. Nie spodziewałam się, że Vin będzie mi dogryzał w taki sposób. To było trochę dziwne i nie powiem krępujące. No nie byłam przygotowana na coś takiego z jego strony. Ale jak widać, lubił być czasem kąśliwy. Chyba będę musiała do tego przywyknąć. Coś czułam, że szybko to on nam nie odpuści. Ale czym ja się martwiłam? Przecież miałam przy sobie Zayna. Który teoretycznie powinien mnie bronić. Ale przed Vinem? No nawet przed Kevinem! Faceci...
Robiło się już późno. Vin usnął w dziwnej pozycji. Dziwne, że nie dostał skrzywienia kręgosłupa.W połowie leżał na kanapie, a w połowie na podłodze. Współczuje ci Kevin. Ciesz się, że tak cię lubię. Podniosłam się niechętnie z kolan Zayna i pociągnęłam go za sobą. Wrzuciłam nogi Smitha na kanapę i przykryłam go kocem. Odgarnęłam mu włosy z czoła i złożyłam na nim całusa. Zamruczał coś i przewrócił się na bok. Uśmiechnęłam się lekko. Poczułam lekki uścisk w nadgarstku. Malik przyciągnął mnie do siebie. Moje dłonie wylądowały na jego torsie. Objął mnie ciasno w tali, delikatnie pocierając dół moich pleców.
- Jestem zazdrosny. - mruknął z lekkim uśmiechem.
- Nie masz o co. - potarłam jego zarośnięte policzki, patrząc w jego piękne oczy.
- Wiesz, że nie przywitaliśmy się tak jak powinniśmy? - spytał mnie, gdy zamknęłam drzwi od mojej sypialni.
- A jak powinniśmy się przywitać? - spytałam z uśmiechem błąkającym się na moich ustach.
- O tak... - podszedł do mnie i objął moją twarz dłońmi.
Pocałował mnie. Delikatnie, czule... To nie był Zayn jakiego znałam. Ten, który był wcześniej zniknął. Albo się schował. Przy mnie Malik potrafił być czuły, słodki... Przechodziły mnie dreszcze na jego dotyk. Wcześniej się to nie działo. Co on mi zrobił? Wziął mnie na ręce i położył na łóżku. Ściągnął ze mnie wszystkie ubrania tylko po to, żeby założyć mi swoją koszulkę. Zaśmiałam się cicho tuląc do niego. Czułam się przy nim wyjątkowa. Jestem jego ideałem. Zadrżałam na tą myśl. Nigdy nie marzyłam nawet o tym, żeby ktoś tak o mnie myślał, a co dopiero mi to powiedział. A Zayn to zrobił.
- Obiecałem, że nie pozwolę cię skrzywdzić. - szepnął mi do ucha, a potem cmoknął mnie za nim.
Obróciłam się przodem do niego. W jego oczach szalały iskierki szczęścia. Jak to robił, że zawsze wyglądał tak dobrze? Przeczesałam jego włosy ręką, przegryzając wargę.
- Komu? - zmarszczyłam brwi.
Zwiesił głowę, a gdy na mnie spojrzał w jego pięknych patrzałkach odbiło się poczucie winy.
- Nie mogę ci powiedzieć. Jeszcze nie teraz. - odgarnął mi kosmyk włosów z twarzy - Ale obiecuję, że to zrobię.
Kiwnęłam tylko głową. Nie chciałam naciskać. Może teraz bym nie zrozumiała. Nie chciałam go tłumaczyć. Po prostu w końcu, ten jeden raz, chciałam pozwolić sobie na szczęście, którego nikt nie zepsuje. Miałam nadzieję, że teraz życie się na mnie nie będzie odgrywać i wyświadczy mi przysługę - pozwoli cieszyć się tym co mam i nie odbierze mi tego.
- Roly! Roly, obudź się!
Otworzyłam oczy. Czułam jak serce próbuje wyrwać się z mojej piersi. Dawno tak nie łomotało. Rozejrzałam się. Wokół było ciemno. Kto mnie wołał. Zayn... Zayn?!
- Jestem tutaj. - wyszeptał Malik mocno mnie tuląc do swojego rozgrzanego torsu.
Mocno się w niego wtuliłam kładąc rękę na jego klatce. Był tu. Przy mnie. Odetchnęłam głęboko, próbując się uspokoić. Nie mogłam zapanować nad tym co się ze mną działo.
- Zayn? - szepnęłam.
- Tak Roly? - spojrzał mi w oczy.
- Obiecaj, że nigdy mnie nie zostawisz. - poprosiłam z łzami w oczach.
Ten sen był taki okropny. Taki realistyczny. Nie chciałam by kiedykolwiek się spełnił. Nie dałabym sobie z tym rady. Błagam Zayn. Obiecaj mi to. Spojrzał na mnie z troską w oczach. Złożył czuły pocałunek na moich ustach.
- Zawsze będę obok. Nawet jeśli nie będziesz o tym wiedziała.
Ponownie ułożyliśmy się wygodnie w łóżku. Przymknęłam oczy. Chciałam znów poczuć się spokojnie, ale to co powiedział... W pewnym stopniu mnie ukoiło, a w innym zaniepokoiło. Nie wiedziałam co o tym myśleć.
- Bo kochanie, nie zdajesz sobie z tego sprawy, ale jesteś moją inspiracją.
Otworzyłam drzwi, kiedy usłyszałam pukanie. Vin stał z niepewnością wypisaną na twarzy. Chyba sam nie wiedział, czy ma wejść czy powinien tylko przeprosić i odejść. Złapałam jego dłoń i posłałam mu delikatny uśmiech. Chciałam o tym zapomnieć. Wolałam nacieszyć się jego towarzystwem, zamiast rozpamiętywać to o czym tak naprawdę nie miałam pojęcia. Przytuliłam mocno mojego przyjaciela.
- Cieszę się, że spędzimy razem w końcu trochę czasu. - mruknęłam.
- Ja też Roly. - odparł odwzajemniając mój uścisk - Brakowało mi ciebie.
Odetchnęłam z uśmiechem. Moje serce trochę doszło do siebie. Znaczy, miało się w idealnym nastroju. Zayn je posklejał, a teraz Vin napełniał je radością. Czego chcieć więcej?
Wspólnie ze Smithem przyrządziliśmy coś do jedzenie. Mieliśmy spędzić czas przy obróbce zdjęć. Obiecałam, że pomogę. A potem chcieliśmy obejrzeć jakiś tandetny film i pośmiać się trochę z idiotów na ekranie.
Zasiadłam wygodnie na mojej kanapie. Poczułam, że na moje policzki wstępuje rumieniec na wspomnienie wczorajszego wieczora. Lekko tylko potarłam twarz i przywołałam uśmiech na usta, kiedy Vin pojawił się koło mnie. Wziął laptopa na kolana. Wtedy zawibrował mój telefon. Zmarszczyłam tylko brwi i zerknęłam.
Zayn:
Mogę wpaść?
Ja:
Jasne. Uprzedzę tylko, siedzę z Vinem
Zayn:
Co on u ciebie do cholery robi?!
Mimowolnie się uśmiechnęłam.
Zayn:
Co, on nie ma co robić?!
Ja:
Pracujemy
Zayn:
Właśnie widzę jak pracujesz :D
Ja:
Może szłoby mi lepiej gdyby ktoś mnie nie rozpraszał
Zayn:
Kto taki?
Za chwilę będę pod drzwiami
Pokręciłam tylko głową z rozbawieniem. Podniosłam się i przyniosłam trzecią szklankę z kuchni i sok pomarańczowy. Wlałam go sobie trochę do szklanki. Czułam baczny wzrok Vina. Zerknęłam na niego.
- Z kim tak pisałaś? - spytał, niby od niechcenia.
Doskonale wiedziałam, że chce wiedzieć i będzie wręcz w niebo wzięty jak zobaczy mnie i Malika razem. Co to to nie. Nie dam mu tej satysfakcji. Jeszcze nie teraz.
- Zaraz się przekonasz. - jak na zawołanie drzwi się otworzyły.
Jasne, czujcie się wszyscy jak u siebie. Wywróciłam oczami. Po chwili zobaczyłam przed sobą wysoką sylwetkę Zayna. Patrzył na mnie z góry z lekkim uśmiechem.
- Co? - spytałam w końcu.
- Nic. Przyniosłem ci babeczkę, grubasie. - puścił mi oczko.
- Że kurwa co?! - krzyknęłam wstając - Grubasie?! Ja?!
Był rozbawiony, ale tak szczerze to mi nie było do śmiechu. Halo mówi mi coś takiego po wspólnej nocy?! Niby żartem?! Ja mu dam takie kurwa żarty! Poprawiłam mój prawy sierpowy od ostatniego razu. Strzeż się kurwa Zayn, bo nie ręczę za siebie w tym momencie!
- Nie przeklinaj. - mruknął tylko i cmoknął mnie w nos. Tak najzwyczajniej w świecie - Żartowałem. Przecież wiesz. - szepnął mi do ucha, muskając je ustami.
Złapał mnie za rękę i delikatnie ją ścisnął.
- Czy ja o czymś nie wiem? - spytał Vin patrząc na nas z uniesionymi brwiami.
Rozwalił się na kanapie jakby był u siebie. I zero wsparcia dla mnie tak? Żadnego... nic?! No naprawdę. Tylko się cieszyć, że mam takiego przyjaciela... Ugh...
- Rozwal się kurwa bardziej! - mruknęłam - Mogłeś mi chociaż pomóc.
- Roly, przecież ja też widzę tą oponkę u ciebie. - mruknął z cwanym uśmieszkiem.
- Oponkę?! Ja ci kurwa dam oponkę!
Rzuciłam się na niego. Na pewno zabolało go gdy upadłam, bo chyba PRZYPADKIEM wbiłam mu łokieć w brzuch. Nawet jęknął więc musiał to poczuć. Okładałam go pięściami jak popadło. A on się tylko śmiał. No co, kretyn. Przestałam dopiero gdy coś mocno pociągnęło mnie w tył. Próbowałam się wyrwać ale na marne. Vin śmiał się tak bardzo, że zleciał z kanapy, uderzając łokciem o stolik. Jęknął z bólu.
- To się nazywa karma. - warknęłam.
- Wiedziałem, że to nie jest najlepszy pomysł, żebyście się spotkali. - mruknął Zayn.
- To przez ciebie. - fuknęłam tylko i wyrwałam się z jego ciepłych ramion.
Usiadłam na kanapie, podciągając nogi do klarki piersiowej i obejmując je ramionami. Malik usiadł obok mnie. A Smith nadal leżał na podłodze. Zayn tylko się uśmiechał. Odwróciłam wzrok. Nawet nie wiem czy było mi smutno.
- I wszystko przez jedną małą babecz... - nie dałam mu dokończyć.
- Nie jestem gruba.
Zaczął się śmiać. Mocno objął mnie ramionami i posadził na swoich kolanach. Pocałował mnie czule w czoło. Wtuliłam się w jego gorący tors. Jak on to robi, że wytwarza zawsze tyle ciepła? Uwielbiałam się do niego przytulać. Czułam się taka bezpieczna.
- Nie. Jesteś idealna. - pocałował mój polik - Właśnie tak myślę Roly. Jesteś idealna.
Czułam jak palą mnie poliki. Zasłoniłam je włosami. Malik znów się cicho zaśmiał. Założył mi je za ucho i pogładził mój policzek. Przytuliłam się do niego jeszcze mocniej, opierając głowę na jego piersi. Przymknęłam oczy. Było mi tak dobrze. Uśmiechnęłam się lekko. Mogłam tak zostać już na zawsze. Jego dłoń delikatnie gładziła mój kark. Przeszły mnie ciarki. Mruknęłam cicho z zadowolenia.
- No proszę. - usłyszałam rozbawionego Vina - Ujarzmiłeś bestię Zayn.
Posłałam tylko groźne spojrzenie przyjacielowi, ale nie ruszyłam się z miejsca. Było zdecydowanie zbyt wygodnie. Smith usiadł koło nas i ponownie rozwalił się na pół kanapy. Ten Vin. Król wszystkich królów... Szef wszystkich szefów. I tak go kochasz Roly. No pewnie, że tak. To mój najlepszy na świecie przyjaciel. Człowiek, który pozbierał mnie do kupy kiedy byłam w totalnej rozsypce. Wiem, że mogę mu powiedzieć o wszystkim, a on wysłucha mnie i pocieszy. Taki był Vin.
- Dzisiaj była wyjątkowa grzeczna. Żebyś widział ją wcześniej. - mruknął Malik, a ja natychmiast uderzyłam go w ramię.
Doskonale wiedziałam, że nawiązuje do naszej wspólnej nocy. Cholera! Czułam, że palą mnie poliki. Zayn tylko się zaśmiał i pocałował mnie w czoło.
- Wiedziałem, że tak będzie. - mruknął zadowolony Kevin - Myślałem jednak, że trochę miej czasu wam to zajmie.
- Co? - spytałam ze zmarszczonymi brwiami.
- Trafienie do łóżka. - wyszczerzył zęby.
- Vin! - jęknęłam niezadowolona z tego co usłyszałam i zakryłam twarz dłońmi - I my się przyjaźnimy?!
Usłyszałam śmiechy chłopaków. Kevin tylko cmoknął mój policzek, którego nie zdołałam zasłonić.
- Za to mnie kochasz Roly.
No tak. Właśnie za to cię kocham. Za to, że jesteś sobą. Nie spodziewałam się, że Vin będzie mi dogryzał w taki sposób. To było trochę dziwne i nie powiem krępujące. No nie byłam przygotowana na coś takiego z jego strony. Ale jak widać, lubił być czasem kąśliwy. Chyba będę musiała do tego przywyknąć. Coś czułam, że szybko to on nam nie odpuści. Ale czym ja się martwiłam? Przecież miałam przy sobie Zayna. Który teoretycznie powinien mnie bronić. Ale przed Vinem? No nawet przed Kevinem! Faceci...
Robiło się już późno. Vin usnął w dziwnej pozycji. Dziwne, że nie dostał skrzywienia kręgosłupa.W połowie leżał na kanapie, a w połowie na podłodze. Współczuje ci Kevin. Ciesz się, że tak cię lubię. Podniosłam się niechętnie z kolan Zayna i pociągnęłam go za sobą. Wrzuciłam nogi Smitha na kanapę i przykryłam go kocem. Odgarnęłam mu włosy z czoła i złożyłam na nim całusa. Zamruczał coś i przewrócił się na bok. Uśmiechnęłam się lekko. Poczułam lekki uścisk w nadgarstku. Malik przyciągnął mnie do siebie. Moje dłonie wylądowały na jego torsie. Objął mnie ciasno w tali, delikatnie pocierając dół moich pleców.
- Jestem zazdrosny. - mruknął z lekkim uśmiechem.
- Nie masz o co. - potarłam jego zarośnięte policzki, patrząc w jego piękne oczy.
- Wiesz, że nie przywitaliśmy się tak jak powinniśmy? - spytał mnie, gdy zamknęłam drzwi od mojej sypialni.
- A jak powinniśmy się przywitać? - spytałam z uśmiechem błąkającym się na moich ustach.
- O tak... - podszedł do mnie i objął moją twarz dłońmi.
Pocałował mnie. Delikatnie, czule... To nie był Zayn jakiego znałam. Ten, który był wcześniej zniknął. Albo się schował. Przy mnie Malik potrafił być czuły, słodki... Przechodziły mnie dreszcze na jego dotyk. Wcześniej się to nie działo. Co on mi zrobił? Wziął mnie na ręce i położył na łóżku. Ściągnął ze mnie wszystkie ubrania tylko po to, żeby założyć mi swoją koszulkę. Zaśmiałam się cicho tuląc do niego. Czułam się przy nim wyjątkowa. Jestem jego ideałem. Zadrżałam na tą myśl. Nigdy nie marzyłam nawet o tym, żeby ktoś tak o mnie myślał, a co dopiero mi to powiedział. A Zayn to zrobił.
- Obiecałem, że nie pozwolę cię skrzywdzić. - szepnął mi do ucha, a potem cmoknął mnie za nim.
Obróciłam się przodem do niego. W jego oczach szalały iskierki szczęścia. Jak to robił, że zawsze wyglądał tak dobrze? Przeczesałam jego włosy ręką, przegryzając wargę.
- Komu? - zmarszczyłam brwi.
Zwiesił głowę, a gdy na mnie spojrzał w jego pięknych patrzałkach odbiło się poczucie winy.
- Nie mogę ci powiedzieć. Jeszcze nie teraz. - odgarnął mi kosmyk włosów z twarzy - Ale obiecuję, że to zrobię.
Kiwnęłam tylko głową. Nie chciałam naciskać. Może teraz bym nie zrozumiała. Nie chciałam go tłumaczyć. Po prostu w końcu, ten jeden raz, chciałam pozwolić sobie na szczęście, którego nikt nie zepsuje. Miałam nadzieję, że teraz życie się na mnie nie będzie odgrywać i wyświadczy mi przysługę - pozwoli cieszyć się tym co mam i nie odbierze mi tego.
- Roly! Roly, obudź się!
Otworzyłam oczy. Czułam jak serce próbuje wyrwać się z mojej piersi. Dawno tak nie łomotało. Rozejrzałam się. Wokół było ciemno. Kto mnie wołał. Zayn... Zayn?!
- Jestem tutaj. - wyszeptał Malik mocno mnie tuląc do swojego rozgrzanego torsu.
Mocno się w niego wtuliłam kładąc rękę na jego klatce. Był tu. Przy mnie. Odetchnęłam głęboko, próbując się uspokoić. Nie mogłam zapanować nad tym co się ze mną działo.
- Zayn? - szepnęłam.
- Tak Roly? - spojrzał mi w oczy.
- Obiecaj, że nigdy mnie nie zostawisz. - poprosiłam z łzami w oczach.
Ten sen był taki okropny. Taki realistyczny. Nie chciałam by kiedykolwiek się spełnił. Nie dałabym sobie z tym rady. Błagam Zayn. Obiecaj mi to. Spojrzał na mnie z troską w oczach. Złożył czuły pocałunek na moich ustach.
- Zawsze będę obok. Nawet jeśli nie będziesz o tym wiedziała.
Ponownie ułożyliśmy się wygodnie w łóżku. Przymknęłam oczy. Chciałam znów poczuć się spokojnie, ale to co powiedział... W pewnym stopniu mnie ukoiło, a w innym zaniepokoiło. Nie wiedziałam co o tym myśleć.
- Bo kochanie, nie zdajesz sobie z tego sprawy, ale jesteś moją inspiracją.
_______________________________________________________________________________
Ten rozdział wyszedł lepiej niż się tego spodziewałam
Hej! Oczywiście mam złe wieści. I dobre. Od czego lepiej zacząć? Przekażę to na raz. Już niedługo koniec części pierwszej. Zakładam, że nikt się tego nie spodziewał. Muszę przyznać, że ja też nie. Nie mam pojęcia ile rozdziałów jeszcze napiszę w części 1. Dopiero od niedawna próbuję to sobie poukładać w głowię, ale spokojnie, rozdziały będą ;) może zrobię tylko krótką przerwę pomiędzy częściami, żeby lepiej to przemyśleć. Mam jeszcze jedno pytanie; do głowy, już dawno wpadł mi pomysł, żeby opisać (jako osobną historię) życie Vina. Nie wcieliłam tego w życie, bo pierwotnie to miała być druga cześć tego opowiadania, ale mi się pozmieniało ;) Jeśli komuś z was spodoba wam się ten pomysł to na pewno go przemyślę i w przyszłości postaram się zrealizować. Ok. Nie przedłużam.
Ale co myślicie o Zaynie i Roly? Trochę za słodko, co? ;)
Jest cudownie! ❤️ Pewnie jestem ciekawa historii Vina, ale jeszcze bardziej dalszych losów Zayna i Roly! ❤️ Czekam na następny rozdział ❤️
OdpowiedzUsuńKiedy next?
OdpowiedzUsuńJuż niedługo! ;)
Usuń